poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Urlop THE END

I po urlopie. Czas do pracy!

Cała rodzina nabrała koloru i nawet ja się przy brązowiłam, a to cud :) Moje ciało się nie opala, postanowiło być oporne w tej materii. Było bardzo intensywnie, najpierw skoczyłyśmy pociągiem na drugi koniec PL z dziewczynami a potem obróciłyśmy z powrotem i tydzień w domu i dalej w trasę ale już z małżonkiem :) Dwa tygodnie w lesie i innych okolicznościach przyrody. Urlop prócz staniu nic nierobienia (przynajmniej w teorii) jest nazbyt krótki, wg mnie powinno być "ustawowo" trzy tygodnie :) pierwszy tydzień człowiek musi przestawić się na "niemyślenie" o pracy i tym co zostało do zrobienia, nadrobienia, załatania, załatwienia itd. po tygodniu gonitwy myśli zaczyna "urlopować" po czym beztrosko pląsa i przychodzi kilka dni do końca i zaczyna się lekki zjazd i smutek "że to już koniec a dopiero co zaczął się dobrze bawić bez myślenia o pracy" ... Czasem z m wspominamy o urlopach bezdzietnych i bez psiowych, oj działo się, działo :):) Prawda, że to zupełnie inny wymiar wypoczynku :) ? Zrobiłam bilans plusów i minusów i stwierdzam, że z dzieciakami jest intensywniej! Człowiek nie czuje się skapcaniały, jest cały czas w formie :) ... bywa cholernie ciężko, ale liczę na to, że nasze babki będą chciały z nami jeździć jak najdłużej! Jedno się nie zmieniło, z dziećmi czy bez zawsze uciekaliśmy do natury, lasu, łąk, wędrówki :) I tak pewnie pozostanie. 

Na plaży ... Bałtyk zimny jak jasny gwint. Żar z nieba a w wodzie drętwieją kończyny :P ... ale nic to, kąpiemy się ! :) Kocham nasze PL plaże ale nie zatoki w sezonie i nawał ludu, jak macie okazję jedziecie na "otwarte morze" gdzie piasek jest jak aksamit i nikt nie biega po twoim kocu :) gdzie jest przestrzeń! Co zauważyłam ? otóż głównym obsługiwaczem rodziny na plaży jest kobieta :) ot matka polka, facet leży tudzież siedzi z telefonem czy innym tabletem ... :P a kobieta podaje, przebiera, donosi, przenosi, rozkłada i trzyma w ryzach stadko dzieciowe :) Czy my tak mamy w naturze ? Czy to faceci są leniwi a może ich nie dopuszczamy tudzież zwalniamy z obowiązków ? Jak jest u mnie ? Staram się z m obdzielić obowiązkami przy dzieciach a przynajmniej podzielić po jednej na osobę :P co ułatwia zadanie :) ale ja tez z tych nadgorliwych :) jak nas pakuję to w zamyśle mam torbę czy dwie a w efekcie końcowym wychodzi pięć! :) Zawsze muszę mieć na zapas i w razie czego :) zazwyczaj się nie przydaje ale ja mam wewnętrzny spokój że jak rasowy harcerz jestem przygotowana na każdą ewentualność :D I nie mówię tu jedynie o odzieży na każdy typ pogody nawet śnieg :P ale i o zapewnieniu rozrywek :) mam wszystko począwszy od pędzli, farb, stempli, nożyków, bloków, ołówków, kredek, zeszytów, notesików, pisaków, linijek, książek, gier, zaległych felietonów do przeczytania, łopatek, wiaderek, lalek, pet-shopów, sznurka ... oj wszystko mam! :) Ale te rzeczy akurat zawsze się przydają, bo nie tylko dziewczyny korzystają, ale i ja!

W pociągu. Walizka, dwa plecaki, dwoje dzieci i wózek parasolka ... Tu nietrafione, walizka mi się nie sprawdziła zupełnie! Kolejna wyprawa będzie z dużym plecakiem, żebym ręce miała wolne! Walizka i dzieci to porażka ... Niewiele ludzi "oferuje" pomoc, musisz liczyć na siebie i swój sokoli wzrok a ciągniecie walizki, pchanie wózka parasoli plecaka na plecach, torebki z ważnościami i plecaka Juli który jak wiadomo matka przejmuje, bo dziecię nie ma siły jest nazbyt skomplikowane! Do tego przestrzeń pomiędzy pociągiem a peronem jest duża i trzeba naprawdę uważać żeby dwulatek nie wpadł jak matka będzie wrzucać toboły i walczyć z naporem ludu ...

Domek w lesie :) Wiecie, że domek po zmroku ożywa ? wszystko pełza, stuka i puka i myszki harcują i ślimaki wielkie jak węże wypełzają coś lata i bzyczy :) Pamiętam, przed laty że czuwałam całą noc żeby mnie mysz nie pożarła, ale teraz zaznajomiona z odgłosami przyrody i znajomego miejsca jedynie nasłuchuję co i kto chroboce :) W kibelku przez całe dwa tygodnie mieszkały i pewnie mieszkają dwie żaby jedna to Karolina a druga to Stasiek rudy :) W końcu je nazwałyśmy :) Do tego myszka z małymi :) pod nogami lata :) w końcu to my jesteśmy ich gośćmi i tak żyjemy w symbiozie :)! To ich teren.

Lato cały rok czekamy na ten nasz "urlop" i już po :( Smutno, ale jest na co czekać, prawda ? Do kolejnej wyprawy! Kilka zdjęć, bardzo "kilka" :) ku pamięci naszym tegorocznym zabawom i ku pamięci napotkanym ludziom, dzieciom i nowym znajomym :) 

Jak było ? Bajecznie! Normalnie, bez nadęcia czy spięcia :) Zwykła - Niezwykła rodzinka na wakacjach z całym bagażem i zakręcenia i próby poradzenia sobie z w różnych sytuacjach :)Moje dziewczyny wspinają się po drzewach, strzelają z łuku, biegają, morusają się w błotku, kąpią w jeziorze, morzu czy baseniku, jedzą i to co "niezdrowe" :P ... po to są wakacje, żeby szaleć ! Nie ma lansu haha  :) Jest zwyczajnie, wiejsko :) Bo to moja druga natura :) Dresowa i ta zielona mocno krzaczasta i drzewiasta!  :) PS: Wczoraj jak wróciliśmy leciał film "Zaklinacz koni" mój m mnie uświadomił, ze "to stary film" :) ja nie oglądałam! A to to mój klimat! Widzieliście te kadry w trenie, te łąki, lasy, strumienie! I te prze-boskie konie!!! Tak mogłabym żyć, właśnie tak ... :)






















































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz